Gdzie na trening: jaki wpływ ma 10.000 kroków dziennie – podsumowanie 3 miesięcznych zmagań
Moim noworocznym postanowieniem było przejście 10.000 kroków dziennie – a dokładniej prawie codziennie, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że nie zawsze mi to wyjdzie.
Przyznam szczerze, nie spodziewałam się, że mnie to tak wciągnie. Naprawdę się od tego uzależniłam. Nie wiem czy się powinnam cieszyć, czy już odczuwać przerażenie. Czasami mam wrażenie, że mój mąż nie do końca uznaje mnie za poczytalną (-15°C, pada śnieg, a ja oznajmiam, że wychodzę na spacerek na 30 minut), ale co mi tam – ożenił się na dobre i na złe 😉
Początki jak to początki były trudne. Już 01.01.2018 nie udało mi się przejść nawet 5.000, a co dopiero dociągnąć do 10.000 – ale kto oczekuje w Nowy Rok idealnej formy?
Ale w następnych dniach było coraz lepiej. W styczniu osiągnęłam swój cel 25 razy (!). Luty był nieco gorszy, bo 1 tydzień przeleżałam plackiem chora, a 2 tydzień dochodziłam do siebie. Ale po skończonej chorobie dzień w dzień, aż po dziś dzień osiągam ponad 10.000 kroków dziennie – JUHHHHUUUU!!!!
Mój wynik do wczoraj to 37 dni!!!
No ale gdzie na trening? Gdzie zdobyć te 10.000 kroków?
Nastawienie do dnia codziennego uległo nieco zmianie. Bo jak pisałam poprzednio, to nie jest tak łatwo wkomponować 10.000 kroków w grafik dnia, jeżeli nasza praca to siedzenie przez 8 godzin – no to kiedy można wychodzić tyle kroków? Dodatkowo zima i krótkie dni nie pomagają. Poza tym, co jeżeli mąż ma wychodne, a mi brakuje jeszcze połowy kroków? Lub smog na zewnątrz jest taki, że można siekierę zawiesić? Dlatego kombinuję jak mogę:
- Idealne są zabawy ruchowe z dziećmi w domu. Nasze ułożenie w mieszkaniu umożliwia nam zabawę w ganianego, a mi bieganie tam i z powrotem (gwoli wyjaśnienia: nie mamy sąsiadów na dole!!!).
- Czasami włączamy muzykę i robimy dyskotekę – wtedy kroki lecą same, nawet człowiek nie wie kiedy.
- Moja córka ostatnio nauczyła się jeździć na rowerze na dwóch kółkach, ale jeszcze ma problemy z ruszaniem. A rower wciągnął ją strasznie. Po przedszkolu (zanim powróciła zima) jeździ sobie tak z 40 minut tam i z powrotem. A ja chodzę tam i z powrotem i pomagam jej z wsiadaniem i ruszaniem: nabijam kroków, a sąsiedzi nie myślą, że oszalałam błąkając się bez celu tam i z powrotem po naszej ulicy 😉
- Do każdej aktywności rwę się pierwsza: nauka jazdy na rowerze – JA, wyjdźmy na pole – JA. Głodny jestem, przyniesiesz mamusiu kanapkę z domu – TAK. Trzeba przynieść coś z samochodu – JA, trzeba zejść na dół i wpuścić kota – JA, trzeba pomóc wciągnąć sanki pod górę – JA…
- Kombinuję, aby w każdy weekend cokolwiek było aktywnego i nabijającego kroki. Jeżeli wybieramy się do kogoś w odwiedziny (=nasiadówka), to staram się wcześniej zaplanować spacer – gdziekolwiek.
- I oczywiście Zumba dwa razy w tygodniu.
I wiecie co: w końcu mi ciepło. Ja to taki trochę zmarzluch jestem. Ale teraz nie ma, że stoję lub siedzę w miejscu, bo dzieci się bawią. Teraz po prostu chodzę lub podskakuję w miejscu – i mi ciepło 🙂
Dzisiaj trochę słabo, ale dzień taki piękny, więc się nie martwię, że mi się nie uda 🙂
Jak się zmieniła moja kondycja?
Zaczynając przygodę z chodzeniem osiągałam 5.000 kroków na godzinę. Obecnie udaje mi się osiągnąć 6.000 kroków na godzinę – kondycja na plus i zapewne mięśnie nóg na plus!
Generalnie czuję się lepiej – więcej mi się chce, lepiej śpię i wstaję wypoczęta (co jest dla mnie bardzo dużym postępem) i powoli moje nogi zaczynają wyglądać coraz lepiej. Moje nogi zawsze były moją bolączką jeśli chodzi o ich wygląd – wiecznie takie rozlazłe. Teraz w końcu zaczynają nabierać wyglądu – jeszcze długa droga przede mną, jeszcze setki tysięcy kroków do przejścia, ale w końcu coś drgnęło…
Co się zmieniło rodzinnie?
Więcej czasu spędzam z dzieciakami aktywnie, na wszystko jestem chętna i nie mówię im „nie chce mi się” – bo teraz to chce mi się wszystko.
Mąż uważa mnie za niepoczytalną, a mimo to nadal tkwi przy mnie – toż to musi być miłość 😉
Dodatkowo mam nadzieję, że moja aktywność w końcu, tak naturalnie pchnie mojego męża do większego ruchu… także trzymajcie kciuki!
Poniżej kilka zdjęć z wypraw w ostatnim czasie:
Spacer i rowery na Zarabiu w Myślenicach
Wyjazd kolejką linową w Jaworzynie Krynickiej
Przejażdżka rowerowa po Puszczy Niepołomickiej